Jeśli nie lubisz spędzać dużo czasu w kuchni na gotowaniu i przygotowywaniu różnorakich potraw dla twojego malucha, który nic nie chce jeść to z pewnością zainteresują cię poniższe pomysły na kanapki.
Popularne komiksy dla dziewczynek są często kojarzone z mangą, tymczasem mamy dziś wiele kultowych tytułów w formie klasycznych opowieści z dymkiem. Zapraszam na przegląd dobrych komiksów dla dziewczynek, z którego jak najbardziej mogą skorzystać też chłopcy, jeśli tylko lubią przygody z dziewczęcymi bohaterkami.Autorka: Ania Oka/Zabawkator.pl
A dzieci wciągnęły się w komiksy jak ja w jedzenie czekolady. Uwielbiają! Dlatego dziś w ramach mojej długofalowej już współpracy reklamowej z wydawnictwem Egmont chciałam wam polecić nasze (no dobra tak naprawdę ich, bo jak wiemy ja nie czytam komiksów) ulubione komiksy – w tym dwie zupełnie nowe serie – może wyhaczycie tu
Komiksy mogą znaczący sposób zachęcić dziecko do czytania, a jak wiadomo, czynność ta rozwija, poszerza wiedzę i horyzonty, ponadto świetnie relaksuje i odpręża. Warto więc zachęcać do tego dzieci już od najmłodszych lat. Które komiksy dla dzieci są godne polecenia?
Wybierając gry dla dzieci, warto wziąć pod uwagę wiek dziecka, poziom trudności oraz tematykę gry. Gry powinny być odpowiednio dopasowane do wieku dziecka i oferować odpowiednie wyzwania, które rozwijają umiejętności poznawcze, kreatywność i logiczne myślenie. Warto również wybierać gry, które są bezpieczne dla dziecka i nie
Vay Tiền Online Chuyển Khoản Ngay. Wyobraź sobie, że jesteś w nowej pracy od kilku dni, poznajesz nowe obowiązki i innych współpracowników. Czujesz się jeszcze niepewnie. Masz obsługiwać bazy klientów. Okazuje się, że poza wprowadzaniem danych niezbędna będzie znajomość programu, aby sprawnie segregować informacje pod różnymi kątami. Dostajesz instrukcję programu i mozolnie przedzierasz się przez nią próbując zrozumieć i spełnić oczekiwania pracodawcy. Po kilku dniach szef przychodzi sprawdzić, jak ci idzie. Przy wszystkich pracownikach prosi o zaprezentowanie funkcji programu. Z trudem próbujesz odnaleźć właściwe do tego narzędzia. Szef próbując pomóc zadaje pytanie, na które nie znasz odpowiedzi. Nagle słyszysz stłumione śmiechy i komentarz: „Jak można nie wiedzieć tak prostej rzeczy?”.Czy nie przypomina to pierwszych tygodni nauki w szkole i konieczności odczytywania przy całej klasie tekstu z elementarza? Są uczniowie, którym idzie to sprawnie, ale są też tacy, dla których to prawdziwa katorga. Czy czytanie skojarzy im się z przyjemnością, czy raczej z przegraną i poniżeniem? Czy będą chcieli kiedykolwiek samodzielnie sięgnąć po książki?Koleżanka opowiedziała mi o swoim synku, który czytał z wielkim oporem. W domu rozgrywały się dantejskie sceny, żeby zmusić go do ćwiczenia. W szkole ciągłe porażki, bo wprawdzie ocen w pierwszej klasie nie ma, ale są słoneczka i chmurki, więc nietrudno się domyślić, które z tych piktogramów otrzymywał chłopiec. Jak się czuł, kiedy on dukał, a koledzy chichotali za okazji nasuwa się pytanie, czego w ten sposób naprawdę uczy się dziecko. Czytania czy wokalizacji? Czytanie zakłada odkodowanie tekstu, czyli zrozumienie go. Rozmowa z inną matką, której syn miał trudności z czytaniem na głos, skończyła się stwierdzeniem: „Poradził sobie, ma dobrą pamięć, więc łatwo uczy się tekstu, a potem recytuje udając, że czyta”.A teraz pójdźmy kilka kroków dalej. Program jest realizowany zgodnie z planem, dzieci umieją już czytać. Pani zadaje lekturę. Niech to będzie cudowna dla większości z nas książka „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren. Dziecko powinno przeczytać ją samodzielnie. Czy wszystkie dzieci są już na to gotowe? Czy wszystkie będą zainteresowane? Czy dla wszystkich to będzie radość i frajda?Można powiedzieć, że przecież to jest szkoła, nie na wszystko uczeń musi mieć ochotę. Powinien się dostosować, nauczyć dyscypliny, spełniać obowiązki i wymagania. Czy tak rzeczywiście musi być, czy nauka ma kojarzyć się z przymusem – to temat na oddzielny artykuł. Teraz zajmijmy się czytaniem dla przyjemności i tym, dlaczego jest ono tak magazynie „Forbes” z kwietnia 2015 r. w artykule Książki, a sprawa polska czytamy: „Jeśli się spojrzy na Europejską Tablicę wyników Innowacyjności, to na pierwszych miejscach są tam Szwecja, Finlandia, Dania – kraje, gdzie czyta się najwięcej […] Polska jest czwarta od końca”. W tych krajach czyta się najwięcej – bo z przyjemnością. 65% Szwedów przeczytało w ostatnim roku więcej niż 5 książek, a tylko 9% z nich nie przeczytało żadnej. W naszym kraju te wyniki wyglądają odpowiednio: 27% to zagorzali czytelnicy, 44% (według metodologii Biblioteki Narodowej 58,3%) to ci, którzy w ogóle książek nie czytali przez cały 2014 rok. Aktualne statystyki zasadniczo się nie badań przeprowadzonych przez Organisation for Economic Co-operation and Development (OECD) podczas testów Programme for International Student Assessment (PISA) na przestrzeni lat 2000-2009 pokazuje, że zainteresowanie książką i indywidualne nawyki czytelnicze, a więc większe zaangażowanie, wpływają na biegłość w czytaniu. We wszystkich krajach uczniowie, którzy lubią czytać, mają ogólnie znacznie lepsze wyniki w szkole niż ci, którzy tego nie rezultaty uzyskał Mark Taylor z Wydziału Socjologii Oxford University, analizując kwestionariusze 17 200 osób, które wypełniły je w wieku 16, a następnie 33 lat. Odkrył on, że nastolatki czytające książki mają większe szanse dostania się na wyższą uczelnię oraz na zrobienie kariery zawodowej. W przypadku kobiet ta szansa zwiększa się o 14%, w przypadku mężczyzn o 10%.Prawdopodobnie przyczyną jest to, że podczas czytania zwiększa się bystrość umysłu oraz to, że osoby bardziej zainteresowane uczeniem się i rozwojem częściej czytają, a takich właśnie pracowników szukają pracodawcy. Żeby jednak być biegłym w czytaniu niezbędne jest częste ćwiczenie. Co może spowodować, że poddamy się takiemu wysiłkowi? Tylko wewnętrzna motywacja. Czytanie musi sprawiać przyjemność i przynosić OECD podaje, że w Europie 37-45% uczniów deklaruje, że nie czytają dla przyjemności. Co więcej, w tej grupie jest znacznie więcej chłopców niż dziewcząt i różnica ta stale się powiększa. W 2009 r. OECD do definicji Reading Literacy (umiejętność czytania, kompetencje czytelnicze), zakładającej zdolność zrozumienia, praktycznego wykorzystania i refleksji nad tekstem pisanym, dodała osobiste zaangażowanie w czytanie. Zainteresowanie młodego pokolenia czytaniem stało się więc jednym z oficjalnych celów stojących przed systemami edukacyjnymi poszczególnych krajów. Jednak wiele jeszcze przed możemy sprawić, aby dzieci i młodzież chętnie sięgały po książki? Wiele zależy od najbliższych dzieciom dorosłych – rodziców, opiekunów, nauczycieli i dużo do dzieckaPrzede wszystkim warto do dzieci mówić. Żeby były w stanie zrozumieć czytany tekst, muszą mieć odpowiedni zasób słów „usłyszanych, rozumianych i używanych w mowie”. Nauczą się ich przez stały kontakt z językiem, czyli codzienne rozmowy z bliskimi osobami, słuchanie bajek i opowieści. Ale uwaga! Kontakt z językiem ma być żywy, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Telewizja i komputery nie nauczą dziecka mówić, bo nauka to proces społeczny, oparty na interakcji i więzi, szczególnie na tym poziomie rozwoju małego ciekawą książkę, najlepiej razem z dzieckiemDruga sprawa to tekst, który ma być interesujący dla dziecka. Znamy maluchy, które dziesiątki razy powtarzają tę samą czynność, choć sprawia im dużą trudność, np. stawiają pierwsze kroki i przewracają się, znowu się podnoszą i po kolejnej próbie, dziecko ląduje na pupie. Czy się zniechęcają? Nie, bo mają wewnętrzną motywację, aby sprawnie się poruszać. To daje im determinację, aby pokonać przeszkody, a każda próba przybliża je do sukcesu. Dziecko, które jest ciekawe, co się stanie z bohaterami, będzie chciało przeczytać zmuszaj dziecka do czytania – czytaj dziecku!I jeszcze jeden warunek do spełnienia, aby pojawiła się przyjemność z czytania – brak przymusu. Przez długie lata czytanie dziecku to zadanie dorosłego. Nie kończy się ono wcale, kiedy dziecko idzie do szkoły, wręcz przeciwnie. Głośne czytanie przez dorosłego to właśnie budowanie zasobu językowego dziecka, zaznajomienie go z fascynującą treścią i rozkochanie w książkach. Czy dzieci pokochają czytanie, kiedy będą musiały same dobrnąć do końca trudnej i piekielnie nudnej czytanki?Mem Fox, australijska specjalistka od czytania dzieciom, autorka książki Reading Magic („Magia czytania”) pokazuje, że formalna nauka czytania prowadząca od liter i głoskowania do zrozumienia tekstu jest znacznie mniej efektywna niż nauka w odwrotnej kolejności, czyli od ogółu do szczegółu. Przy okazji dostajemy podpowiedź, jak pomóc dziecku w szkole. Najpierw wielokrotnie czytamy dziecku barwną, ciekawą dla niego opowieść, potem bawimy się z nim na przykład w wynajdywanie w tekście tak samo wyglądających wyrazów, a w końcu poszukujemy wspólnie konkretnych liter i wymyślamy zabawy, by nauczyć się ich przekonanie, że tradycyjny model nauki czytania stosowany w szkole jest słuszny i podparty badaniami naukowymi. Inne metody są traktowane nieufnie. Warto się jednak z nimi zapoznać – jest to np. Odimienna Metoda Nauki Czytania według koncepcji dr Ireny Majchrzak. Część nauczycieli wychowania przedszkolnego od 20 lat prowadzi w ten sposób nauczanie czytania z bardzo dobrymi dziecko ma w szkole zajęcia prowadzone w sposób klasyczny, tym bardziej warto je wspomóc. Wspomniana wyżej mama zestresowanego chłopca uciekającego od czytania ustaliła z wychowawczynią odroczenie oceniania tej umiejętności. W tym czasie dużo czytała synowi. Książki razem wypożyczali w bibliotece. Jeśli historia nie spodobała się dziecku, po prostu przerywali czytanie. Z czasem chłopiec niektóre słowa zaczął odczytywać samodzielnie. Potem czytał już całe zdania, a następnie akapity. Po miesiącu nauczycielka na osobności zachęciła chłopca, aby przeczytał jej wybrany przez siebie fragment z czytanej z mamą lektury. Postęp był bardzo wyraźny, nauczycielka pochwaliła ucznia, co zachęciło go do kolejnych prób. Teraz samodzielne czyta proste historie i komiksy. Dłuższe i bardziej skomplikowane opowieści czytają mu jeszcze jedna ważna uwaga. Mem Fox zachęca, aby czytania nie traktować śmiertelnie poważnie. Niech przyswajaniu tej umiejętności towarzyszy zabawa. Dzieci mogą czytać lalkom, misiom, pacynkom, psu, kotu lub innemu zwierzątku, młodszemu rodzeństwu. Mogą się bawić się w teatr, szkołę czy dom i czytać, naśladując co z lekturami szkolnymi? Czy dzieci rzeczywiście muszą je czytać samodzielnie od początku do końca, gdy czują opór? I czy je naprawdę czytają? Wiele z nich zagląda do streszczeń i bryków. Nie mają więc kontaktu z oryginalnym tekstem, próbują tylko poznać treść. Nauczyciele natomiast wynajdują coraz wymyślniejsze sposoby, aby sprawdzić, czy uczeń przeczytał lekturę. A potem „przerabiana” jest charakterystyka postaci, którą uczniowie ściągają z internetu. Czy o to nam właśnie chodzi? Czy uczeń w ten sposób zapoznaje się z pięknem języka, poszerza zasób słownictwa, ma okazję nauczyć się analizować tekst i używać argumentów?Czy stałoby się coś strasznego, gdyby nauczyciel przeczytał fragmenty książki na lekcji? Może część uczniów zainteresowałaby się, co stało się dalej z bohaterami? Czy rzeczywiście w czytaniu lektur nie mogą pomóc rodzice, jeśli widzą, że dziecko nie chce ich czytać? Żeby osiągnąć cel, czasem trzeba czytać dziecku przez dłuższy czas. Ja czytałam synowi lektury jeszcze wtedy, gdy miał 15 lat. Maturę zdał, na studia się dostał. A w gimnazjum był chwalony za dużą wiedzę ogólną, szeroki zasób słownictwa i bardzo dojrzałe wnioskowanie. Przede wszystkim jednak rozczytał się, wprawdzie dopiero między pierwszą a drugą klasą liceum, ale teraz sam chętnie sięga po słyszę, że takie podejście jest niemożliwe do wprowadzenia. Przecież nie zgodzą się nauczyciele. Rodzice nie będą chcieli czytać. Zachęcam jednak do współpracy. Jeśli tylko – jako rodzice czy nauczyciele – będziemy pamiętać o dobru dziecka, na pewno dojdziemy do porozumienia. Wystarczy posłuchać siebie nawzajem, docenić swoje wysiłki, zrozumieć trudności. I razem szukać rozwiązania, które dziecku przyniesie największą korzyść. Wiem z doświadczenia własnego i rodziców, którym pomagałam, że to się da zrobić! I przynosi przez czytanie Irena Koźmińska, Elżbieta Olszewska; Świat Książki, 2010„Reading is the only out-of-school activity linked to a better career”, study finds; Informacja prasowa corocznej konwerencji brytyjskiego the Brytyjskiego Towarzystwa Socjologicznego z dn. 8 kwietnia 2011 2015 Draft Reading Literacy Framework; marzec 2013 a sprawa polska, „Forbes”; kwiecień 2015 Metoda Nauki Czytania wg koncepcji dr Ireny Majchrzak; „Wprowadzanie dzieci w świat pisma”Autorka: Małgorzata Chojecka, Koordynatorka Internetowego Uniwersytetu Mądrego Wychowania Fundacji ABCXXI – Cała Polska czyta dzieciom
zapytał(a) o 21:54 Jak stworzyć komiks na komputerze ? Na plastykę jest mi potrzebny komiks zrobiony na komputerze ale nie wiem jakiego programu użyć ani jak się takim programem nie mogę zrobić tego w paint. Podoba mi się ten komiks pa-troll w jakim programie jest zrobiony ? Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2014-10-01 21:55:35 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Odpowiedzi Uważasz, że ktoś się myli? lub
fot. domena publiczna - Popularność komiksu nie maleje – od dziesięcioleci młodzi ludzie chętnie przeglądają i czytają komiksy. To jedna z tych form, za pomocą których można do uczniów stosunkowo łatwo trafić z edukacyjnym przekazem. Żyjemy w kulturze obrazkowej, coraz częściej komunikujemy się poprzez filmy, zdjęcia czy animowane GIFy - komiks z pewnością mógłby być szerzej wykorzystany w szkole na różnych zajęciach przedmiotowych. Nie tylko przez nauczyciela, ale i przez uczniów, na przykład jako forma pracy domowej czy zespołowej. Fanem tej formy jest Bartłomiej Janicki, nauczyciel historii w Gimnazjum TAK im. Ireny Sendlerowej w Opolu i członek grupy Superbelfrzy. Wykorzystuje on komiks w nauczaniu historii i pozwala uczniom na kreatywne jego wykorzystanie. Pisaliśmy już wcześniej o jego pomysłach (O komiksach na lekcjach, Jak wykorzystać komiks w edukacji). W blogu Superbelfrów opublikował przekaz do nauczycieli właśnie w formacie krótkiej historyjki komiksowej (licencja CC-BY-SA). Zobaczmy: W sieci znaleźć można kilka narzędzi TIK, które służą do tworzenia komiksowych historyjek. Oto kilka przydatnych narzędzi: Pixton (oraz instrukcja w jęz. ang.) Toondoo (instrukcja w jęz. polskim) Stripcreator (instrukcja w jęz. polskim) Make beliefs comix (instrukcja w jęz. ang.) Polecamy stosować komiks w różnych zadaniach i często. (Notka o autorze: Marcin Polak jest twórcą i redaktorem naczelnym zajmuje się edukacją i komunikacją społeczną, realizując projekty społeczne i komercyjne o zasięgu ogólnopolskim i międzynarodowym. Jest również członkiem grupy Superbelfrzy RP).
Home InnePozostałe fαвιαиσ zapytał(a) o 22:41 Jak zrobić komiks? opisać krok po kroku po prostu wchodze na strone www pózniej wybieram lódzi i buduje komiks jeste cos takiego? To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% 0 0 Odpowiedz Najlepsza odpowiedź fanika@vip... odpowiedział(a) o 13:37: chyba nie Odpowiedzi innocenthing [Pokaż odpowiedź] Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Ostatnio na łamach recenzji trzeciego tomu Bradla rozwodziłem się nad tym, jak zostałem skrzywdzony w szkole i jak skutecznie obrzydzono mi historię (kraju, ale i nie tylko). Mimo że cykl sygnowany przez Muzeum Powstania Warszawskiego to nie jest stricte komiks historyczny, jednak nawiązuje do faktów i z nimi koresponduje. Co najważniejsze, Bradl jest ciekawy. Skoro o dawnych wydarzeniach można opowiadać w sposób interesujący, dzisiaj chciałbym zajrzeć do niszy wydawniczej, jaką są komiksy opisujące prawdziwe wydarzenia. Wiadomo, chcieć to móc, ale trzeba jeszcze wiedzieć jak! Do nierównej walki obok siebie położyłem dwa albumy w formacie A4, sygnowane przez dwa osobne duety. Jednym blisko ideałowi, drudzy ledwo odbili się od poziomu murawy. Jak robić komiks historyczny, a jak nie – odpowiem na przykładzie Monte Cassino (tom pierwszy z trzech – bo ten akurat mam) i Jeden do Jednego. Temat lekcji – komiks historyczny Od razu zaznaczę, że nie będzie punktacji, nie będzie wyniku rozgrywki, bo mecz zakończyłby się miażdżącą przewagą jednego, mimo tytułu drugiego, który sugeruje remis. Przejdę jednak krok po kroczku, spoglądając na różne aspekty tworzenia historii obrazkowych. Oczywiste jest, że aby dokądś pójść, trzeba najsampierw wyznaczyć sobie kierunek. Zbigniew Tomecki obrał wektor na Monte Cassino, Sebastian Sęk wskazał podwarszawskie Piaseczno. Tu można oczywiście się podśmiewać, bo z jednej strony mamy epicką, jedną z najbardziej krwawych i heroicznych bitew II Wojny Światowej, z drugiej zaś ledwie konspiracyjny mecz piłki nożnej. Nie przekreślałbym żadnego z tematów, wręcz przeciwnie. W obu widzę spory potencjał i możliwość opowiedzenia ciekawej historii. Nawet bym powiedział, że dla Monte Cassino zadanie jest ułatwione, w drugim komiksie trzeba było się dużo bardziej napracować. Pomysły jak dla mnie oba dobre, nawet bardziej kibicowałbym temu drugiemu, jako że przez lata wychowywałem się w gminie Piaseczno i chętnie bym poczytał o historii tego miejsca. Scenariusz Skoro mamy tytuł, to trzeba napisać scenariusz. Tu warto się przyłożyć, komiks jako medium znajdujące się gdzieś pomiędzy książką a filmem nie może polegać tylko na obrazie. Musi ciekawie opowiadać, przyciągać, elektryzować. Zbigniew Tomecki wspiął się na górę i nie chodzi mi tylko o wzgórze bitewne. Po pierwsze, bitwy, które opisuje, sięgają realności Szeregowca Ryana. Czuć, że doświadczamy prawdziwej wojny. Obok nas wybuchają granaty, a psychika ludzka gnie się niczym tatarak na wietrze. Po drugie, autor spina wątki militarne w zgrabną, kronikarską klamrę. Jednostka, która ma za zadanie spisać wydarzenia sięga do notatek, opisuje zdarzenia, a w międzyczasie opowiada też swoją historię. No i tu trzeci ważny i wykwintny akcent, bo scenarzyście udaje się opowiedzieć coś jeszcze, za sprawą niesamowicie zgrabnej tezy, dotyczącej opowiadania historii, której detale dopasowuje się do odbiorcy, któremu akurat się ją opowiada. Tymczasem w Jeden do jednego, no, przepraszam za brutalność, ale narracja leży niczym reprezentacja polski po meczu. Żółte prostokąty, kojarzące mi się z Marvelem lat 70. Historia, w której gdyby nie padła nazwa mojej rodzimej miejscowości, nie zainteresowałoby mnie nic. Gdzieś z tyłu jest to coś, ta iskra, będąca zapalnikiem, niestety na powierzchnię nie wypływa. Jak Cię widzą, tak Cię piszą Całkiem niedawno komiks Jeden do jednego wpadł w ogień krzyżowy krytyki, głównie za warstwę graficzną, która jednoznacznie jest paskudna. Serio, rysunki Macieja Zadrąga nijak nie mogą się podobać, to nie jest kwestia gustu, prosta kreska, karykaturalne postacie, w większości płaskie rysunki, bez kompozycji, bez perspektywy, bez planu. Przydałyby się zajęcia z geometrii wykreślnej (tak na początek). Jeszcze zrozumiałbym, gdyby nie chodziło o komiks historyczny. Tu w moim odczuciu wymagany jest styl realistyczny, a nie grazmołki (określenie zapożyczone z jednego z portali komiksowych). I tu wystarczy spojrzeć na Monte Cassino, pani Gabrielo – brawo! To jest to, o co chodzi. Przy niektórych kadrach zatrzymywałem się niczym podziwiający zabytki turysta. Spojrzenie przez muszkę – mistrzostwo! Kolor czy non kolor Twórcy Monte Cassino (przynajmniej w pierwszym tomie) postanowili zrezygnować z koloru i wydać komiks czarno-biały. No cóż, dobrze to się komponuje z całością. Jeszcze jak się nałoży na to fakt, że wydarzenia historyczne przedstawiane są głównie na czarno-białych fotografiach (choć w czasach II Wojny Światowej fotografia kolorowa już raczkowała) to uzyskuje się spójną całość. Jedno spojrzenie na Jeden do jednego wystarczy, aby zrozumieć, że z kolorami można przedobrzyć. Choć przyznam, sposób, w jaki narysowane jest Monte Cassino, aż prosi się o pokolorowanie. Tylko nie jaskrawe, ale brudne, szare, z przebijającą czerwienią. I wszystkie inne Szkoda mi Jeden do jednego, widać chęć do tworzenia, pasja zagrzebana jest jednak pod festiwalem małych potknięć. Bo oprócz poważnych błędów mnóstwo jest też małych, jak chociażby rozmieszczenie dymków. Monte Cassino może też nie jest komiksem idealnym, ale do ideału brakuje mu naprawdę niewiele. Przede mną jeszcze dwa tomy tej spółki, mam nadzieję, że uda mi się do nich dotrzeć. Zwłaszcza że trzeci tom jest kolorowy. Aha, bym zapomniał. Dystrybucja! Daleko aby którykolwiek komiks historyczny, znalazł się w materiałach obowiązkowych do nauczania w szkole. Mimo wszystko komiks pokazuje się w szkole i to mnie bardzo cieszy. Widać na przykładzie Jeden do jednego, że warto mieć za plecami wpływowego patrona. Komiksy mogą być mądre i niech takie będą! Mądrze też niech postępują twórcy. Sylwester Podobne posty
komiksy dla dzieci jak zrobic